Kolejna brzoza????
Moi Drodzy, długo mnie nie było..., ale wynagrodzę to Wam tym własnie postem.
Jak tak dalej pójdzie to czereśnia zniknie z ogrodu w tempie błyskawicznym, bo znowu do tego projektu użyłam jej gałęzi :).
Zaczęłam od przycięcia gałęzi i oczywiście pomalowałam ją na biało sprayem.
(nie zwracajcie uwagi na kolor boazerii na werandzie, gdyż na noc weranda jest domem mojej suni owczarka niemieckiego długowłosego - Amber, BTW - szykuję się na remont werandy za jakiś czas, więc metamorfoza również zostanie wrzucona na bloga).
Jako podstawy użyłam plastra z orzecha włoskiego, który kiedyś stał w moim ogrodzie. Plaster drzewa miał być w przyszłości deską do serwowania serów, jednak znalazłam mu inne zastosowanie.
W podstawie obrysowany został owal gałęzi i wywiercone otwory na śruby, w taki sposób, żeby łebki śrub były zlicowane z podstawą.
Następnie przykręciłam gałąź do podstawy.
Nadszedł czas na polakierowanie podstawy.
W czasie, gdy podstawa schła po malowaniu lakierem, nadszedł czas na zrobienie kabla z oświetleniem. Użyłam do tego, zakupionego w markecie budowlanym, kabla do żelazka w ilości 2 szt. oraz "pstryczka" przełącznika do zapalania i gaszenia żarówki, a także oprawy do żarówki.
Muszę nadmienić, że przy wierceniu i przykręcaniu gałęzi do podstawy pomagał mi mój mąż, w zasadzie ja tylko trzymałam gałąź :)
Natomiast jeśli chodzi o połączenie kabli i montaż "pstryczka" oraz oprawy kablowej, zrobił w całości mój mąż. Chapeau bas!
Po założeniu kabla na stelaż lampy,efekt przedstawia się następująco:
Podoba się Wam??????